Thu, 11 Stycznia 2007, 04:28:30
Amorku,
\"juz potrafilam nie plakac...\" - to tak jest, przychodza te lepsze dni, gdy wydaje sie, ze jest dobrze, ze oddycha sie, jak dawniej, gdy ciesza drobne sprawy, jak dawniej... nawet nie tylko wydaje sie, po prostu jest dobrze, juz sie nie placze... wdziera sie wtedy w serce malutka nadzieja, ze tak juz bedzie zawsze...
Zaloba ma swoje prawa, w kazda wpisane jest iles lez, bolu, zalu, cierpienia, gniewu... to wszystko trzeba przezyc, samemu, nikt tego za nas nie zrobi. Jesli jeszcze sie nie wyplakalo wszystkich przypisanych nam lez, to znaczy, ze kiedys one wroca...
Moze to jest jakas madrosc natury, ze tak sie dzieje... ze bol wraca falami, zazwyczaj po dluzszych przerwach, zazwyczaj ciut slabszy... Gdyby przezyc wszystko \'na raz\', ciurkiem, dzien za dniem, to wiele z nas psychicznie by tego nie unioslo.
Dla mnie najtrudniejszy byl i jest widok dzieci kuzynek, ktore urodzily w tym czasie, gdy mialy urodzic sie moje dzieci. Moze na szczescie rzadko je widuje.
Sciskam,
Monika
\"juz potrafilam nie plakac...\" - to tak jest, przychodza te lepsze dni, gdy wydaje sie, ze jest dobrze, ze oddycha sie, jak dawniej, gdy ciesza drobne sprawy, jak dawniej... nawet nie tylko wydaje sie, po prostu jest dobrze, juz sie nie placze... wdziera sie wtedy w serce malutka nadzieja, ze tak juz bedzie zawsze...
Zaloba ma swoje prawa, w kazda wpisane jest iles lez, bolu, zalu, cierpienia, gniewu... to wszystko trzeba przezyc, samemu, nikt tego za nas nie zrobi. Jesli jeszcze sie nie wyplakalo wszystkich przypisanych nam lez, to znaczy, ze kiedys one wroca...
Moze to jest jakas madrosc natury, ze tak sie dzieje... ze bol wraca falami, zazwyczaj po dluzszych przerwach, zazwyczaj ciut slabszy... Gdyby przezyc wszystko \'na raz\', ciurkiem, dzien za dniem, to wiele z nas psychicznie by tego nie unioslo.
Dla mnie najtrudniejszy byl i jest widok dzieci kuzynek, ktore urodzily w tym czasie, gdy mialy urodzic sie moje dzieci. Moze na szczescie rzadko je widuje.
Sciskam,
Monika