Tue, 15 Lipca 2014, 00:11:48
Dziękuję Aniami dla Twoich aniołków(*)(*) ja naprawdę myślę, że to wszystko moja wina, bo za dużo od życia chciałam dostać. Miałam już dwoje wspaniałych dzieci córeczkę i synka ale ciągle mi kogoś brakowało, pragnęłam jeszcze raz utulić małego brzdąca w ramionach. Los chciał, że zaszłam w ciążę nieplanowaną, cieszyłam się ogromnie. Ciągle wydawało mi się, że mojego dzieciątka nikt oprócz mnie nie chce, chciałam pokazać wszystkim jak dobrze daję sobie ze wszystkim radę. Tego dnia mój synek się rozchorował zostałam z nim sama w domu nosiłam go cały czas, karmiłam piersią ugotowałam obiad dla M. byłam wykończona. Nie odpoczywałam ani chwili bo przecież ciąża to nie choroba, zaczęłam plamić, to był 11 tydzień ciąży. W szpitalu na USG zobaczyłam mojego rozrabiakę brykał jak gdyby nigdy nic, niestety obok niego był ogromny krwiak usłyszałam, że moje dzieciątko ma 50% szans aby przetrwać tę zawieruchę. Po powrocie do domu cały czas leżałam, wstawałam tylko do toalety, córeczce powiedziałam, że być może dzidziuś odfrunie do nieba. Mimo wszystko starałam się wierzyć, że będzie dobrze. Bardzo często miałam USG bo ciągle plamiłam, widziałam więc mojego małego łobuza jak brykał i bardzo szybko poczułam też jego delikatne ruchy. Śmiałam się, że jak się urodzi to nikt za nim nie nadąży taki był z niego słodki wiercipięta
niestety 15 sierpnia 2012 roku moje szczęście brykało ostatni raz, dwa dni później dowiedziałam się, że serduszko się zatrzymało to był 17 tydzień. Nie wiem jak to możliwe ale ja już to wiedziałam, miałam takie ogromne przeczucie, że już nie ma mojego maluszka. Zaczął się koszmar, szpital, tabletki. Najpierw łykałam garść tabletek żeby był, teraz miałam łykać żeby się go pozbyć, okropne cały czas wyłam. Fabianek urodził się 20 sierpnia, nie widziałam go choć bardzo chciałam. Została wielka pustka. Moja córcia pytała dlaczego jej to zrobiłam, dlaczego zaprowadziłam jej dzidziusia do nieba, płakała strasznie, patrzyła na mój brzuch i mówiła, że szkoda, że Fabisia tam już nie ma. Później był pogrzeb i mała biała trumienka po raz pierwszy.
