Mon, 03 Sierpnia 2009, 20:14:59
Czytałyście w Wysokich obcasach o gospodyniach domowych i depresji? Mój mąż czytał. Powiedziałam mu dzisiaj, że jak mam rozładować zmywarkę, to też mi się chce płakać. Zaoferował się, że on wyładuje. Zjadł obiad, potem przez godzinę czytał w wannie, potem siedział w necie, a teraz poszedł odstawić samochód do mechanika. Oczywiście zostawię mu tą zmywarkę, niech robi kiedy chce, ale wkurwiona jestem, bo to nie tylko zmywarka. Znowu ja będę kąpać Hanię i kłaść spać. Miałam ochotę na babskie spotkanie dzisiaj o 21, ale już mi przeszło. Jestem zmęczona, a wieczorem będę zjebana. Dziś rano poszłam na czczo oddać krew na morfo. Nie wiem ile jest do przychodni, ale normalnie pojechałabym samochodem tylko, że mi się zepsuł. Myślałam, że nie dojdę. Wróciłyśmy z jęczącą Hanią ok 14, zaliczając jeszcze sklep. Nie mogę się zregenerować po tym spacerze. Mój mąż w ogóle nie rejestruje faktu, że ja wchodzę w 8 miesiąc ciąży. Potrafi strzelić focha, że nie mamy kiedy iść na basen, albo do kina. A ja mam na każdym centymetrze ciała celulit, a najnowszego Harrego Pottera mam w dupie. Całe dnie spędzam z Hanią, która ma fobie i musi stale przebywać w tym samym pomieszczeniu co ja, jest jęcząco-wymuszająca i zajmuje sie sobą przez 10 minut dziennie. Zaraz oszaleję od tej codzienności, a na rozrywkę nie mam po prostu siły.
Dobrą stroną tego stanu ducha, jest to, że cieplej myślę o swojej pracy. Siedem miesięcy bycia gospodynią domową może wyleczyć z narzekania na pracę.
Dobrą stroną tego stanu ducha, jest to, że cieplej myślę o swojej pracy. Siedem miesięcy bycia gospodynią domową może wyleczyć z narzekania na pracę.