Tue, 28 Lipca 2009, 09:51:06
Też pięknie, Krysiu.
Ja w sobotę przed wyjazdem o 6 rano zaczęłam pękać, bo kość łonowa mnie bolała, a nie znałam tego uczucia wcześniej. Ale pojechaliśmy, zajęłam leżankę z tyłu i obudziłam sie za Krakowem. Także dla mnie cała podróż trwała 2 godziny. Hania bardzo się ucieszyła i nas nie odstępowała. Miała tam dużo wiejskich atrakcji. Ogród, dwa kochane psy, Babia Góra, jagody w lesie, basenik w ogrodzie i namiot. Tylko dzieci brakowało, więc zamęczała babcię. Następnego dnia wyjechaliśmy po śniadaniu. Ze świętych miejsc odwiedzilismy tylko św. Annę (z okazji imienin), bo 30 km wcześniej zagotował sie olej w samochodzie, chyba dostała się tam woda. Było ryzyko, że sie silnik zatrze. Ale do św. Anny dowiózł nas jakoś. Mamy tam zaprzyjaźnioną siostrę dominikankę. Nie zdążylismy sie nagadać, jak Leszka brat już po nas przyjechał. Hania wszystko dzielnie zniosła, Piotruś też. Mnie wszystko przestało boleć w międzyczasie. Mielismy jeszcze w planach sanktuarium w Gidlach. Jest tam cudowna figurka Matki Bożej. Ale nie wyszło tym razem. Nie pierwszy raz nie wyszło z Gidlami. Tym bardziej uparłam się, żeby tam pojechać, może za tydzień. Nie wiem jeszcze jak poważne szkody w samochodzie.
To badanie piątkowe bardzo mnie podniosło na duchu.
Spokojnego dnia wszystkim.
Ja w sobotę przed wyjazdem o 6 rano zaczęłam pękać, bo kość łonowa mnie bolała, a nie znałam tego uczucia wcześniej. Ale pojechaliśmy, zajęłam leżankę z tyłu i obudziłam sie za Krakowem. Także dla mnie cała podróż trwała 2 godziny. Hania bardzo się ucieszyła i nas nie odstępowała. Miała tam dużo wiejskich atrakcji. Ogród, dwa kochane psy, Babia Góra, jagody w lesie, basenik w ogrodzie i namiot. Tylko dzieci brakowało, więc zamęczała babcię. Następnego dnia wyjechaliśmy po śniadaniu. Ze świętych miejsc odwiedzilismy tylko św. Annę (z okazji imienin), bo 30 km wcześniej zagotował sie olej w samochodzie, chyba dostała się tam woda. Było ryzyko, że sie silnik zatrze. Ale do św. Anny dowiózł nas jakoś. Mamy tam zaprzyjaźnioną siostrę dominikankę. Nie zdążylismy sie nagadać, jak Leszka brat już po nas przyjechał. Hania wszystko dzielnie zniosła, Piotruś też. Mnie wszystko przestało boleć w międzyczasie. Mielismy jeszcze w planach sanktuarium w Gidlach. Jest tam cudowna figurka Matki Bożej. Ale nie wyszło tym razem. Nie pierwszy raz nie wyszło z Gidlami. Tym bardziej uparłam się, żeby tam pojechać, może za tydzień. Nie wiem jeszcze jak poważne szkody w samochodzie.
To badanie piątkowe bardzo mnie podniosło na duchu.
Spokojnego dnia wszystkim.