Tue, 01 Października 2013, 21:49:47
Dziękuję Wam bardzo. Same wiecie jakie to miłe, kiedy śmierć naszych dzieci dla kogoś też coś znaczy. Z nami rocznicę obchodziły dwie babcie i dziadek oraz moja siostra. I Justyna mama chrzestna Piotrka. Teraz zdałam sobie sprawę, że tylko moja siostra nie widziała go nigdy. Bardzo dba o jego pamięć, opowiada o nim swojej dwuletniej córce i pewnie ta córka będzie go odwiedzać do śmierci o ile wszyscy spoczniemy na tym samym cmentarzu. To bardzo dobry cmentarz, na którym nigdy nic nam nie ukradziono.
Udało mi się dzisiaj odwiedzić niektóre miejsca zawiązane z Piotrusiem. Jego grób, msza dziękczynna za niego, potem dominikanie i kaplica, w której go żegnaliśmy. Tutaj się rozryczałam. Jego trumna na katafalku to jakieś kuriozum, nawet w porównaniu z martwym dzieckiem w moich ramionach. To był spokojny dzień zgodnie z Waszymi życzeniami. Nawet brak właściwego efektu mimo czterogodzinnego malowania krzyża na złoto na cmentarnym wietrze, nie doprowadził mnie do histerii. Tragedie mają swoją miarę w takim dniu.
A Piotruś urodził się i umarł w święto małej Tereski. I zawsze w rocznicę słucham tych samych słów - \"jeżeli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do królestwa niebieskiego\" i \"Ich niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę\" (Izajasz). Piotruś bardzo nas obdarował. Przyszedł na świat prosząc o miłość za nic. Odszedł nic nie zostawiając. Tylko to wezwanie - kochaj mnie za nic. Mnie i całą resztę przecież. Mam co robić do końca życia. Tylko bardzo za nim tęsknię.
Udało mi się dzisiaj odwiedzić niektóre miejsca zawiązane z Piotrusiem. Jego grób, msza dziękczynna za niego, potem dominikanie i kaplica, w której go żegnaliśmy. Tutaj się rozryczałam. Jego trumna na katafalku to jakieś kuriozum, nawet w porównaniu z martwym dzieckiem w moich ramionach. To był spokojny dzień zgodnie z Waszymi życzeniami. Nawet brak właściwego efektu mimo czterogodzinnego malowania krzyża na złoto na cmentarnym wietrze, nie doprowadził mnie do histerii. Tragedie mają swoją miarę w takim dniu.
A Piotruś urodził się i umarł w święto małej Tereski. I zawsze w rocznicę słucham tych samych słów - \"jeżeli nie staniecie się jak dzieci nie wejdziecie do królestwa niebieskiego\" i \"Ich niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę\" (Izajasz). Piotruś bardzo nas obdarował. Przyszedł na świat prosząc o miłość za nic. Odszedł nic nie zostawiając. Tylko to wezwanie - kochaj mnie za nic. Mnie i całą resztę przecież. Mam co robić do końca życia. Tylko bardzo za nim tęsknię.