Mon, 23 Września 2013, 21:51:31
Zbliżają się Hani urodziny i zbliża się rocznica śmierci Piotrusia. W ciele czuję, że to pierwsza prawdziwa rocznica. Wspomnienie czegoś co było, a nie żegnanie się od nowa. Czuję tkliwość, smutek i żal, ale wydają się one błahostkami wobec prawdziwego doświadczenia śmierci. A mimo to jestem wdzięczna za tę jego wydłużoną obecność po śmierci, jako braku i pustki. Jakkolwiek był obecny w tym świecie, świat wydawał mi się pełniejszy, choć teraz łatwiej żyć. Tylko po co. Nadal nie wiem. Nie czuję pustki. Przeciwnie, nie wiadomo w co ręce włożyć. A jednak, jest to jakoś ostatecznie bez znaczenia. To całe spełnianie się. Może ja się spełniam, kiedy nie jest łatwo żyć?