Mon, 03 Czerwca 2013, 01:05:37
T. Halik powiedziałby, że jedni wierzą w nieśmiertelność ludzkiej duszy, a drudzy wierzą, że jest tylko ciało, które umiera całkowicie. Od czego zależy w co wierzymy? Na ile to wybieramy i dlaczego to? Nie wiem. Bo wyjaśnienia, że z dziada pradziada mnie nic nie wyjaśniają. Uważam, że każdy wierzy w swoim imieniu. Czy kierujemy się wygodą? Według mnie wygodnie jest wiedzieć na pewno, a wiara wyklucza pewność. Dla mnie wiara to jest niepewność z odrobiną nadziei. Tak nadzieja tu jest chyba kluczowa. Cóż, od śmierci Piotrusia moja nadzieja względem tego, że Bóg jest miłością wzrosła znacznie, znacznie, może nawet poza skalę, im bardziej byłam odarta, tym bardziej nie zostawało mi nic innego. Bóg odpowiadał nawet czasami na tę moją nadzieję. Ale to znowu kwestia wyboru, bo mogłam uznać, że mi się ubzdurało, przywidziało, przekombinowało. Zobacz, tę samą rzecz można nazwać nadzieją albo złudzeniem. \"Chciałabym żeby tak i tak było\" albo \"szkoda, że tak i tak nie będzie\" - dla mnie to nie są jakieś skrajności. Marta, nie sądzę, że chcesz dokładnie tego, czego nie masz. Myślę, że szukasz swojej drogi jak wszyscy. Ciekawe co sądzisz o nadziei w ogóle?