Sat, 05 Stycznia 2013, 00:07:53
Cytat: Idę ale równie dobrze mogłabym stać; coraz rzadziej mam poczucie, że coś dobrego w tym wszystkim znajdę. Że wydrapię sens spod brzydoty i brudu.
Ja to dreptanie bez celu i wszechobecną brzydotę nazywałam dla siebie labiryntem. To były takie szare betonowe korytarze, po których można było tylko się przechadzać, ale niczego to nie zmieniało. Nie było wyjścia, bo ja nie byłam uwięziona, tylko świat cały stał się tym labiryntem, bez żadnych znaków szczególnych, drogowskazów, kierunków. Nie myślałam o szukaniu wyjścia, bo dla mnie nie było żadnego poza. I było tam bardzo brzydko i pusto. I z tym labiryntem zgłosiłam się na terapię. To była terapia tańcem, 18 sesji. Okazało się, że natrafiłam na drzwi i bałam się je przekroczyć, jak to nad otchłanią. A jak przeszłam z poczuciem, że ogarnie mnie nicość, znalazłam tam, albo zasadziłam drzewo i ogród. Przez dłuższy czas cieszyłam się tym drzewem, ale na noc wracałam do labiryntu. Dłuższy czas liczę w tygodniach, jeszcze po skończeniu terapii. Potem o tym zapomniałam do dzisiaj. Nie jestem już w labiryncie. Niestety też nie w ogrodzie.
Piszę to, bo może nie w tym rzecz, żeby w tych schodach Eschera wydrapać sens, tylko się wydostać choćby w otchłań, wierzę, że coś tam będzie.
Dziękuję, że o tym napisałaś. Sprowokowałaś wspomnienia i dopiero teraz wiem, o co chodziło w mojej terapii, co mi dała i co się zadziało
