Fri, 04 Stycznia 2013, 09:58:06
Agn,
Dziękuję za modlitwę. Dziękuję za pamięć i zainteresowanie Hanią.
Hanka to druga Merida. Tylko, że my kłócimy się nie o zamążpójście, ale o rozczesanie włosów rano, włożenie skarpetek do zimowych butów, używanie piórnika, zamiast wsypywać wszystkie długopisy i kredki luzem do plecaka, troszeczkę chociaż staranniejsze zeszyty - nawet jak używa ołówka, to i tak błędów nie wyciera tylko zamazuje długopisem. Właściwie poradziłabym sobie z tym jej lekceważeniem konwenansów, tylko pośpiech nas dobija. Gdy nie ma czasu na negocjacje, wściekamy się obie, tak, że widzę jak marzy, żeby zamienić mnie w niedźwiedzia. Pani wychowawczyni mówi, że takie dzieci, które na każdy temat mają odrębne zdanie i nie omieszkają go wyrazić, mają w szkole ciężko. W przyszłym roku czwarta klasa, to będzie jakiś sprawdzian jej przystosowania szkolnego. To nie jest dla mnie wielką wartością, ale zbytni indywidualizm prowadzi do osamotnienia, a ona tego nie zniesie. Poza tym lęki ustępują, znowu chętnie nocuje u obu babci, niechętnie, ale łatwo się uczy. Martwi nas tylko, że bardzo przytyła. Pewnie ma złe nawyki żywieniowe, jak my wszyscy w domu. Wybieram się do dietetyka, żeby to jakoś ogarnąć w całym domu. I tyle.
Marta, ja faktycznie nie widzę celu tej spirali. Powiedziałabym, że wspina się gdzieś do wszechświata i nigdy nie dociera, bo czas się kończy.
Małgosiu ja uważam, że to nie jest wyparcie. Obawiam się, ze to dalszy rozwój
. Wyobraziłam sobie, że stoisz pod kolejnymi drzwiami. A przy każdych drzwiach trzeba coś zostawić. A te drzwi są poustawiane na drodze do tajemnicy życia (jego istoty, sensu, dobra?). Ta droga ogołaca. Może to intensywne poczucie szczęścia jest możliwe, gdy już nie masz nic? Trochę jak w buddyzmie, ale chrześcijaństwie przecież też. Jesteś w przodzie, przed peletonem.
Wydaje mi się, że w żałobie następny etap był wyznaczany przez to, czego najbardziej akurat nie chcę.
Dziękuję za modlitwę. Dziękuję za pamięć i zainteresowanie Hanią.
Hanka to druga Merida. Tylko, że my kłócimy się nie o zamążpójście, ale o rozczesanie włosów rano, włożenie skarpetek do zimowych butów, używanie piórnika, zamiast wsypywać wszystkie długopisy i kredki luzem do plecaka, troszeczkę chociaż staranniejsze zeszyty - nawet jak używa ołówka, to i tak błędów nie wyciera tylko zamazuje długopisem. Właściwie poradziłabym sobie z tym jej lekceważeniem konwenansów, tylko pośpiech nas dobija. Gdy nie ma czasu na negocjacje, wściekamy się obie, tak, że widzę jak marzy, żeby zamienić mnie w niedźwiedzia. Pani wychowawczyni mówi, że takie dzieci, które na każdy temat mają odrębne zdanie i nie omieszkają go wyrazić, mają w szkole ciężko. W przyszłym roku czwarta klasa, to będzie jakiś sprawdzian jej przystosowania szkolnego. To nie jest dla mnie wielką wartością, ale zbytni indywidualizm prowadzi do osamotnienia, a ona tego nie zniesie. Poza tym lęki ustępują, znowu chętnie nocuje u obu babci, niechętnie, ale łatwo się uczy. Martwi nas tylko, że bardzo przytyła. Pewnie ma złe nawyki żywieniowe, jak my wszyscy w domu. Wybieram się do dietetyka, żeby to jakoś ogarnąć w całym domu. I tyle.
Marta, ja faktycznie nie widzę celu tej spirali. Powiedziałabym, że wspina się gdzieś do wszechświata i nigdy nie dociera, bo czas się kończy.
Małgosiu ja uważam, że to nie jest wyparcie. Obawiam się, ze to dalszy rozwój

Wydaje mi się, że w żałobie następny etap był wyznaczany przez to, czego najbardziej akurat nie chcę.