Tue, 19 Lipca 2011, 08:50:12
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Tue, 19 Lipca 2011, 08:51:07 przez Malgosia.)
Tak sobie jeszcze myślę o Tobie 
Czytam zaległe numery TP. W tym z 10.07, pytanie \"Jak wygląda Nieiwdzialny\" Nie można kochać i modlić się do abstrakcyjnego Boga, trudno też mieć relację z bezosobową siłą. Można wprost zapytać: czy zwrot „relacja z Bogiem” w ogóle ma jakiś sens? Ona ma sens jeśli uważamy Boga za osobę (dalsza sprawa, co to znaczy). Czy człowiek po śmierci przestaje być osobą? Dominik zwłaszcza wydaje mi się być stale obecny. Nie wiem czy tylko w moich myślach czy to taki inny rodzaj obecności w świecie.
Ja to w ogóle lubię ten zwyczaj rozrzucania prochów, niedozwolony w Polsce. A grób moich dzeci mam po to, żeby ktoś tych drobnych fragmentów ich ciał nie wyrzucił na śmietnik. I tak mam schizy pt. co się stało z ciałem Dominika? Czy go ktoś przerobił na płyty chodnikowe?
I on też jest dla reszty rodziny (typu teściowa, ciocie różne etc.), łatwiej im powiedzieć \"byłam na cmentarzu i zapaliłam dzieciom znicze/uprzatnęłam chwasty/zaniosłam kwiatki\" niż wspominać wprost moje zmarłe dzieci.
W ogóle to mnie cieszy, że tam jest ładnie. Ułożyliśmy skalniak z dużych kamieni, które przytargałam z pola, posadziliśmy jałowiec, niezapominajki i inne zielska. Nie mam tylko pomysłu na nową tabliczkę na krzyżu, chyba zrobię drewnianą.
Oczywiście, wolałabym gotować zupę dla siedmioosobowej rodziny i wydzierać się na całą piątkę, że bałagan robią. Ale zwykle o tym nie myślę. Próbuję nieudolnie wykorzystywać dobrze tę chwilę która jest teraz. W tym miejscu, w którym akurat jestem. I z tymi ludźmi, którzy obok, w jakiejkolwiek postaci są.

Czytam zaległe numery TP. W tym z 10.07, pytanie \"Jak wygląda Nieiwdzialny\" Nie można kochać i modlić się do abstrakcyjnego Boga, trudno też mieć relację z bezosobową siłą. Można wprost zapytać: czy zwrot „relacja z Bogiem” w ogóle ma jakiś sens? Ona ma sens jeśli uważamy Boga za osobę (dalsza sprawa, co to znaczy). Czy człowiek po śmierci przestaje być osobą? Dominik zwłaszcza wydaje mi się być stale obecny. Nie wiem czy tylko w moich myślach czy to taki inny rodzaj obecności w świecie.
Ja to w ogóle lubię ten zwyczaj rozrzucania prochów, niedozwolony w Polsce. A grób moich dzeci mam po to, żeby ktoś tych drobnych fragmentów ich ciał nie wyrzucił na śmietnik. I tak mam schizy pt. co się stało z ciałem Dominika? Czy go ktoś przerobił na płyty chodnikowe?
I on też jest dla reszty rodziny (typu teściowa, ciocie różne etc.), łatwiej im powiedzieć \"byłam na cmentarzu i zapaliłam dzieciom znicze/uprzatnęłam chwasty/zaniosłam kwiatki\" niż wspominać wprost moje zmarłe dzieci.
W ogóle to mnie cieszy, że tam jest ładnie. Ułożyliśmy skalniak z dużych kamieni, które przytargałam z pola, posadziliśmy jałowiec, niezapominajki i inne zielska. Nie mam tylko pomysłu na nową tabliczkę na krzyżu, chyba zrobię drewnianą.
Oczywiście, wolałabym gotować zupę dla siedmioosobowej rodziny i wydzierać się na całą piątkę, że bałagan robią. Ale zwykle o tym nie myślę. Próbuję nieudolnie wykorzystywać dobrze tę chwilę która jest teraz. W tym miejscu, w którym akurat jestem. I z tymi ludźmi, którzy obok, w jakiejkolwiek postaci są.