Thu, 01 Lipca 2010, 12:47:47
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Thu, 01 Lipca 2010, 12:49:54 przez Malgosia.)
Ej, Aniu, coś tu kręcisz 
Czy niemożliwa jest miłość na odległość? Czy jak Hania za 20 lat wyprowdzi się do Namibii albo Kandaharu i zobaczysz ją raz na 10 lat, to przestaniesz ja kochać?
Czy nie jest prawdziwa miłość rodziców do tych dzieci, które mają 5, 10, 15 tygodni życia płodowego? Czy ona się rodzi wraz z porodem?
Czy te miliony ludzi kochające Boga to głupcy, którzy żyją złudzeniem, że osobowa relacja jest czymś więcej niż kontaktem fizyczno-wzrokowym?
Naprawdę dzieci niekochane nie cierpią z braku miłości? Myslałam, że całe ich życie jest wołaniem o miłość.
Czy miłość musi mieć swój oddzwięk w tym, kogo kochamy, czy nie jest raczej tym co z nas wypływa ku innym, bez względu na to czy komuś oprócz nas do czegoś się przydaje?
Bardzo, bardzo mi jest przykro, że musimy się nad tym wszystkie zastanawiać i nie mamy naszych wszystkich dzieci w ramionach.

Czy niemożliwa jest miłość na odległość? Czy jak Hania za 20 lat wyprowdzi się do Namibii albo Kandaharu i zobaczysz ją raz na 10 lat, to przestaniesz ja kochać?
Czy nie jest prawdziwa miłość rodziców do tych dzieci, które mają 5, 10, 15 tygodni życia płodowego? Czy ona się rodzi wraz z porodem?
Czy te miliony ludzi kochające Boga to głupcy, którzy żyją złudzeniem, że osobowa relacja jest czymś więcej niż kontaktem fizyczno-wzrokowym?
Naprawdę dzieci niekochane nie cierpią z braku miłości? Myslałam, że całe ich życie jest wołaniem o miłość.
Czy miłość musi mieć swój oddzwięk w tym, kogo kochamy, czy nie jest raczej tym co z nas wypływa ku innym, bez względu na to czy komuś oprócz nas do czegoś się przydaje?
Bardzo, bardzo mi jest przykro, że musimy się nad tym wszystkie zastanawiać i nie mamy naszych wszystkich dzieci w ramionach.