Wed, 19 Maja 2010, 22:05:43
Nie mogę pozwolić, żebyście tęskniły 
Za Piotrusiem też tęsknię i to chyba tym bardziej im dłużej go nie ma.
11 maja minął rok od śmiertelnej diagnozy. Kolejne dni to wizyta w przedsiębiorstwie pogrzebowym, zwiedzanie pokoju pożegnań w szpitalu i kupienie rożka i pieluszki w zajączki. Piotruś był wielkości kostki masła. W pewnym sensie ten rok jest o niebo lepszy, bo zamiast tego, pakuję się na tydzień w ciepłych krajach. Tylko, że w zeszłym roku Piotruś żył, a to zmienia odbiór wszystkiego, jak filtr.
Ciekawe, że 11 maja nie obchodziłam świadomie. Zorientowałam się po kilku dniach. Okazało się, że mój pamiętnik zarejestrował, że tego dnia doszłam do wyrwy absurdu od drugiej strony. Obeszłam mentalnie całą pustynną planetę, żeby zajrzeć znowu w innym miejscu w tę samą przepaść, która pochłonęła Piotrusia, mój dom, sens, wszystko. Roczna podróż. Wydaje się, że po nic.
Ściskam Was i nie zapominam. Jestem mniej obecna, bo mniej nakręcona, bardziej zmęczona. Rodzinnie jest nieźle. Znowu trochę się otwieramy z mężem.

Za Piotrusiem też tęsknię i to chyba tym bardziej im dłużej go nie ma.
11 maja minął rok od śmiertelnej diagnozy. Kolejne dni to wizyta w przedsiębiorstwie pogrzebowym, zwiedzanie pokoju pożegnań w szpitalu i kupienie rożka i pieluszki w zajączki. Piotruś był wielkości kostki masła. W pewnym sensie ten rok jest o niebo lepszy, bo zamiast tego, pakuję się na tydzień w ciepłych krajach. Tylko, że w zeszłym roku Piotruś żył, a to zmienia odbiór wszystkiego, jak filtr.
Ciekawe, że 11 maja nie obchodziłam świadomie. Zorientowałam się po kilku dniach. Okazało się, że mój pamiętnik zarejestrował, że tego dnia doszłam do wyrwy absurdu od drugiej strony. Obeszłam mentalnie całą pustynną planetę, żeby zajrzeć znowu w innym miejscu w tę samą przepaść, która pochłonęła Piotrusia, mój dom, sens, wszystko. Roczna podróż. Wydaje się, że po nic.
Ściskam Was i nie zapominam. Jestem mniej obecna, bo mniej nakręcona, bardziej zmęczona. Rodzinnie jest nieźle. Znowu trochę się otwieramy z mężem.