Wed, 24 Marca 2010, 01:16:42
Sprawdziłam jak się to ma do mojego życia 
Okoliczności były takie: Od pewnego czasu moje koleżanki zmieszanie (domyślam się) moją obecnością przykrywały pochwałami mojego wyglądu, fryzura sprzed Bożego Narodzenia wciąż była atrakcyjnym tematem. Nie wiedziałam, co mi nie pasuje, dlaczego płaczę potem skoro wszyscy są tacy mili dla mnie. Kiedy na babskim wieczorze zaczęło się dziać to samo, zdałam sobie sprawę, że mam wybór. Albo podziękuję za komplementy i grzecznie wysłucham opowieści o ekologicznych kurczakach, przepisach i wszystkim co dobra gospodyni wie. Albo zaprezentuję szerokie spektrum swojego nieprzystosowania i narobię smrodu. Właściwie wystarczyły magiczne słowa \"odkąd Piotruś umarł...\" - żeby zapadła cisza. Dodałam jeszcze kilka szokujących porównań. Jedna osoba odwdzięczyła się szczerością, mówiąc, że jej jest trudno ze mną, tak jak mnie z nimi. Temat się nie rozwinął, choć domyślam się, że wyrażała uczucia wielu. Ważne dla mnie było, że oddzieliłam się grubą krechą od eko kurczaków. Koleżanki sprawnie przeszły do porządku dziennego nad moim nieprzystosowaniem i dalsza część wieczoru upłynęła harmonijnie.
Mam satysfakcję, że nie poddałam się nieuniknionemu. W moim przypadku nieuniknione jest bycie bezwonnym.
Wiosna włazi tylnymi drzwiami. Na grobie Piotrusia wschodzą cebulki, trudno rozpoznać, ale chyba krokusy - no jest dreszczyk oczekiwania
Ściskam Was.
Hej Jasiu. Nie szczędź nam siebie.

Okoliczności były takie: Od pewnego czasu moje koleżanki zmieszanie (domyślam się) moją obecnością przykrywały pochwałami mojego wyglądu, fryzura sprzed Bożego Narodzenia wciąż była atrakcyjnym tematem. Nie wiedziałam, co mi nie pasuje, dlaczego płaczę potem skoro wszyscy są tacy mili dla mnie. Kiedy na babskim wieczorze zaczęło się dziać to samo, zdałam sobie sprawę, że mam wybór. Albo podziękuję za komplementy i grzecznie wysłucham opowieści o ekologicznych kurczakach, przepisach i wszystkim co dobra gospodyni wie. Albo zaprezentuję szerokie spektrum swojego nieprzystosowania i narobię smrodu. Właściwie wystarczyły magiczne słowa \"odkąd Piotruś umarł...\" - żeby zapadła cisza. Dodałam jeszcze kilka szokujących porównań. Jedna osoba odwdzięczyła się szczerością, mówiąc, że jej jest trudno ze mną, tak jak mnie z nimi. Temat się nie rozwinął, choć domyślam się, że wyrażała uczucia wielu. Ważne dla mnie było, że oddzieliłam się grubą krechą od eko kurczaków. Koleżanki sprawnie przeszły do porządku dziennego nad moim nieprzystosowaniem i dalsza część wieczoru upłynęła harmonijnie.
Mam satysfakcję, że nie poddałam się nieuniknionemu. W moim przypadku nieuniknione jest bycie bezwonnym.
Wiosna włazi tylnymi drzwiami. Na grobie Piotrusia wschodzą cebulki, trudno rozpoznać, ale chyba krokusy - no jest dreszczyk oczekiwania

Ściskam Was.
Hej Jasiu. Nie szczędź nam siebie.