Sat, 06 Marca 2010, 16:53:13
[/quote]
A jak Cię będą łamać kołem, też nie będziesz UMIAŁA powiedzieć, że chcesz, żeby przestali?
Wybacz, ale wobec tego rozmowy o trzyletnim synku koleżanki najwyraźniej nie są dla Ciebie takie przykre, jeśli nie potrafisz zaprotestować. Może nawet odnosisz z nich jakąś korzyść.
Porównanie raczej nietrafione...
Faktycznie, kiedy opowiada mi o swoim dziecku cieszę się, że jest szczęśliwa, oby jak najmiej kobiet przeżywało to co my. Znamy się od dawna i nie chcę jej ranić nawet kosztem tego, że jest mi przykro (zaznaczę od razu że nie należe do osób które lubią cierpieć, bo pewnie zaraz padanie taki zarzut).
\"Co do kobiety w ciąży. Hm, tak, oczywiście. Koleżanka, co ma trzyletniego synka, niestety nie siedzi w Twojej głowie, więc nie jest na tyle mądra, by nie prowadzić z Tobą rozmów o nim\".
Oczywiście, masz rację.
\"Ale z drugiej strony, na co by to się zdało, skoro Ty sama siedzisz najwyraźniej w głowie ciężarnej laski, która odwiedziła Hankę. A musisz tam siedzieć, jeśli z taką pewnością wypowiadasz się o jej uczuciach (nie, jakoś nie przekonuje mnie to wdzięczne a retoryczne \"wydaje mi się\" ).\"
Nigdy nie byłam w takiej sytuacji dlatego szczerze napisałam, że wydaje mi się. Znajoma jest w zaawansowanej ciąży i wierz mi, że nie dążymy specjalnie do wzajemnych kontaktów, ja z wiadomych przyczyn, jest jeszcze za wcześnie, Ona może faktycznie czuje to o czym pisałać wcześniej. Tylko nie za bardzo rozumie jak mogłabym Jej nie ranić skoro samą swoją osobą (swoją obecnością) mogłabym budzić w niej jakiś lęk, strach itp.
Nie wiem. Nigdy się nie dowiem, bo już zawsze będą mamą, która straciła swoje dziecko.
Wiem jedno, we wzajemnych kontaktach potrzeba szacunku, taktu i empatii...
A jak Cię będą łamać kołem, też nie będziesz UMIAŁA powiedzieć, że chcesz, żeby przestali?
Wybacz, ale wobec tego rozmowy o trzyletnim synku koleżanki najwyraźniej nie są dla Ciebie takie przykre, jeśli nie potrafisz zaprotestować. Może nawet odnosisz z nich jakąś korzyść.
Porównanie raczej nietrafione...
Faktycznie, kiedy opowiada mi o swoim dziecku cieszę się, że jest szczęśliwa, oby jak najmiej kobiet przeżywało to co my. Znamy się od dawna i nie chcę jej ranić nawet kosztem tego, że jest mi przykro (zaznaczę od razu że nie należe do osób które lubią cierpieć, bo pewnie zaraz padanie taki zarzut).
\"Co do kobiety w ciąży. Hm, tak, oczywiście. Koleżanka, co ma trzyletniego synka, niestety nie siedzi w Twojej głowie, więc nie jest na tyle mądra, by nie prowadzić z Tobą rozmów o nim\".
Oczywiście, masz rację.
\"Ale z drugiej strony, na co by to się zdało, skoro Ty sama siedzisz najwyraźniej w głowie ciężarnej laski, która odwiedziła Hankę. A musisz tam siedzieć, jeśli z taką pewnością wypowiadasz się o jej uczuciach (nie, jakoś nie przekonuje mnie to wdzięczne a retoryczne \"wydaje mi się\" ).\"
Nigdy nie byłam w takiej sytuacji dlatego szczerze napisałam, że wydaje mi się. Znajoma jest w zaawansowanej ciąży i wierz mi, że nie dążymy specjalnie do wzajemnych kontaktów, ja z wiadomych przyczyn, jest jeszcze za wcześnie, Ona może faktycznie czuje to o czym pisałać wcześniej. Tylko nie za bardzo rozumie jak mogłabym Jej nie ranić skoro samą swoją osobą (swoją obecnością) mogłabym budzić w niej jakiś lęk, strach itp.
Nie wiem. Nigdy się nie dowiem, bo już zawsze będą mamą, która straciła swoje dziecko.
Wiem jedno, we wzajemnych kontaktach potrzeba szacunku, taktu i empatii...