Tue, 12 Stycznia 2010, 19:15:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Tue, 12 Stycznia 2010, 19:15:22 przez Malgosia.)
Pytałam przewrotnie, przepraszam. Ale to nie jest tak, że im bardziej boli, tym bardziej realne są. Z upływem czasu nasze dzieci nie blakną , nie znikają, nie stają się mniej ważne ani zapomniane. I nawet jak już nie boli, nawet jak człowiek czuje się bezgranicznie szczęśliwy i tak ma je w głowie cały czas (nie wiem jakiego tu słowa używać, bo to nie myślenie ani pamiętanie, to takie stałe poczucie ich obecności).
(teraz to jestem taka mądra
, ale wątpliwości miałam te same. I tak nie chciałam, żeby ten bezbrzeżny smutek minął, bo się bałam, że wtedy to już nic mi nie zostanie)
A może (idąc dalej tropem nocy ciemnej) ta miłość taka bolesna właśnie dlatego, że odarta z tej troski i codziennej krzątaniny? Taka w czystej postaci i dlatego tak bolesna, bo nie ma jej jak okazać, przerobić na działanie.
Ściskam Was mocno
(teraz to jestem taka mądra

A może (idąc dalej tropem nocy ciemnej) ta miłość taka bolesna właśnie dlatego, że odarta z tej troski i codziennej krzątaniny? Taka w czystej postaci i dlatego tak bolesna, bo nie ma jej jak okazać, przerobić na działanie.
Ściskam Was mocno