Tue, 12 Stycznia 2010, 12:46:21
Małgosiu, Jasiu ja też boję się, że koniec żałoby unieważni śmierć i życie Piotrusia. Że jak już się wszystko wypali, będę taką radosną świeżynką. Jakby żałoba miała mi go znowu zabrać, wykorzenić ze mnie. Może tak jest, że skoro on umarł, musi umrzeć wszystko, co niósł ze sobą. Niczego po nim nie mogę zachować, nawet smutku.
Pamiętam, że już kiedyś miałam takie myśli. Potem one odeszły i byłam pewna, że nic nigdy go nie wyrwie ze mnie, że to jest nie możliwe. Chyba ma to związek z okresową pustką emocjonalną, albo stanem manii. Wtedy mnie dopada ten lęk. W tej pustce nie czuję żalu, ani bólu. Nawet konfrontacja z małymi dziećmi i kobietami w ciąży mną nie może zachwiać. Stawiam sobie zadania, żeby tę pustkę wypełnić, a też ona umożliwia stawianie zadań właśnie.
Boje się tylko, że ta pustka to właśnie moje życie. Zastanawiam się czy mogę poczuć coś miłego? Chyba mogę. Poczułam radość ze spaceru z mężem po wyludnionym i zaśnieżonym mieście, poczułam wdzięczność do ludzi w jakiejś nie znanej mi dawce. O, przyszło mi do głowy, że te rozbrojone bariery ochronne teraz robią wzmocnienia. Odsiewają ból, ale ja chcę go jednak czuć.
Pamiętam, że już kiedyś miałam takie myśli. Potem one odeszły i byłam pewna, że nic nigdy go nie wyrwie ze mnie, że to jest nie możliwe. Chyba ma to związek z okresową pustką emocjonalną, albo stanem manii. Wtedy mnie dopada ten lęk. W tej pustce nie czuję żalu, ani bólu. Nawet konfrontacja z małymi dziećmi i kobietami w ciąży mną nie może zachwiać. Stawiam sobie zadania, żeby tę pustkę wypełnić, a też ona umożliwia stawianie zadań właśnie.
Boje się tylko, że ta pustka to właśnie moje życie. Zastanawiam się czy mogę poczuć coś miłego? Chyba mogę. Poczułam radość ze spaceru z mężem po wyludnionym i zaśnieżonym mieście, poczułam wdzięczność do ludzi w jakiejś nie znanej mi dawce. O, przyszło mi do głowy, że te rozbrojone bariery ochronne teraz robią wzmocnienia. Odsiewają ból, ale ja chcę go jednak czuć.