Sat, 09 Stycznia 2010, 21:10:15
Jest w śmierci coś co jednoczy mimo, że sama ona tak bardzo na rozdziela i podziela. Pamiętam, jak czekałam na urodziny Piotrusia. Myślałam o Was każdego wieczora. O Tobie, bólu, strachu i płaczu. A przecież niczego o sobie nie wiemy.
Teraz też wracam często. Do Piotrusia szczególnie w modlitwie, do Was, kiedy myślę o sile, której potrzeba, by żyć. A przecież niczego nie wiemy o sobie...
Często myślałam, jaka to chwila, kiedy żałoba mija. I boję się, bardzo, że ona jest pusta, wyzuta z uczuć i głębi. Takiej chwili się boję. Boję się chwili, kiedy niepamięć staje się możliwa. Choć sercem wierzę, że Miłość jest nieścieralna.
Teraz też wracam często. Do Piotrusia szczególnie w modlitwie, do Was, kiedy myślę o sile, której potrzeba, by żyć. A przecież niczego nie wiemy o sobie...
Często myślałam, jaka to chwila, kiedy żałoba mija. I boję się, bardzo, że ona jest pusta, wyzuta z uczuć i głębi. Takiej chwili się boję. Boję się chwili, kiedy niepamięć staje się możliwa. Choć sercem wierzę, że Miłość jest nieścieralna.