Mon, 30 Listopada 2009, 17:10:06
Tak to właśnie jest. To była główna różnica między mną i moim mężem - dla niego oczywista była nieodwracalność śmierci (i nie zajmował się czymś, na co nie ma wpływu), a mnie długie miesiące zajęło jej zaakceptowanie.
I jeszcze jedno mi chodzi po głowie: żałoby nie da się zaplanować, to znaczy tego jak się ją będzie przeżywać. Ona jest nieobliczalna i bardzo kreatywna. Nawet jeśli wyadje sięnam, że coś o niej wiemy, że przecież tyle o niej przeczytałyśmy, żejakoś się próbujemy do niej przygotować i traktować jako zadnia do wykonania - to i tak jest skazane na niepowodzenie, to i tak nas dopadnie w najmniej stosownym momencie i z najmniej oczekiwanej strony. Nie martw się, więc, że nie jesteś tak dzielna jakbyś chciała, i nie funkcjonujesz tak jakbyś chciała. Bo tak się po prostu nie da. Jedyne co można to próbować przetrwać kolejną godzinę, kolejny dzień.
Dbaj o siebie, Aniu
I jeszcze jedno mi chodzi po głowie: żałoby nie da się zaplanować, to znaczy tego jak się ją będzie przeżywać. Ona jest nieobliczalna i bardzo kreatywna. Nawet jeśli wyadje sięnam, że coś o niej wiemy, że przecież tyle o niej przeczytałyśmy, żejakoś się próbujemy do niej przygotować i traktować jako zadnia do wykonania - to i tak jest skazane na niepowodzenie, to i tak nas dopadnie w najmniej stosownym momencie i z najmniej oczekiwanej strony. Nie martw się, więc, że nie jesteś tak dzielna jakbyś chciała, i nie funkcjonujesz tak jakbyś chciała. Bo tak się po prostu nie da. Jedyne co można to próbować przetrwać kolejną godzinę, kolejny dzień.
Dbaj o siebie, Aniu