Fri, 20 Listopada 2009, 15:24:12
Aniu,tak strasznie żałuję,że nie mieszkamy bliżej siebie....Wszystko dzieje się jakby obok nas,a nawet jeśli z naszym udziałem to i tak jesteśmy gdzieś indziej...I czasem człowiek się zastanawia\" o co tutaj chodzi? co ja robię?\" ...do czego prowadzi wszystko co teraz się dzieje,jeśli wciąż nie czujemy się tak,żeby dusza była spójna z ciałem,myślami...niby jest w miarę,ale ciągle to nie to.....wszystko jakby żyje swoim życiem sprawiając pozory \"normalności\"....A człowiek gdzieś w środku czuje ogromne zmęczenie tym wszystkim i myśli,kiedy nadejdzie czas,że wszystko \"wskoczy\" na swoje miejsce...czy on w ogóle nadejdzie...?Ale on jakoś nie nadchodzi..... I kiedy w końcu pojawia się moment totalnego przemęczenia którego nawet nie jestem świadoma,nadchodzą łzy...wtedy krzyczę,ryczę,wyję...A później czuję sie lekko,po to,żeby znowu było\"normalnie\"... przez czas krótszy lub dłuższy...zmienia się tylko jedno-odstępy pomiędzy kolejnymi samotnymi sesjami ze smutkiem stają się odrobinę dłuższe,co chyba dobrze rokuje na przyszłość,taką mam nadzieję.
Nie wiem,czy to dobre życzenia,czy Tobie one się przydadzą,ale dłuuugich odstępów Aniu Ci życzę.Przytulam mocno.
Piotrusiowi - [*][*][*]
Nie wiem,czy to dobre życzenia,czy Tobie one się przydadzą,ale dłuuugich odstępów Aniu Ci życzę.Przytulam mocno.
Piotrusiowi - [*][*][*]