Thu, 15 Października 2009, 19:08:16
Płakałam sama i płakałam przytulona przez męża. Nie było reguły. Łzy przychodziły niespodziewanie, coś wzbudziło wspomnienia i był trach emocjonalny. Różnica może była w tym, że sama to jeszcze wyłam i gadałam do siebie, kiedy przytulał mnie mąż chciałam zasnąć jak dziecko.
W życiu przyjęłam sobie taką zasadę, że nie pytam Pana Boga \"dlaczego?\". Nazywam to pytanie spiralą w dół ku nic dobremu. Dobrze wiemy, że nigdy nie usłyszymy takiej pełnej odpowiedzi. Przyjmuję to co jest, że tak ma być. I nie ma w tym obojętności. Tydzień temu odszedł mój Tatuś, tak prawie nagle i bez zapowiedzi... bolało, ale szukałam znaków dobra. Były.
I czytając dzisiaj Ciebie tak właśnie myślałam, że mamy zadania do wykonania, które pozwalają nam przetrwać, a kiedy już je zrealizujemy zostajemy same z jakąś pustką. Tę pustkę wypełniam przywołując świeży obraz z pobytu mojego Tatusia ze szpitala, kiedy jeszcze żył, kiedy go głaskałam, rozmawiałam. Mi to pomaga. Pozdrawiam i podglądam wątek...
W życiu przyjęłam sobie taką zasadę, że nie pytam Pana Boga \"dlaczego?\". Nazywam to pytanie spiralą w dół ku nic dobremu. Dobrze wiemy, że nigdy nie usłyszymy takiej pełnej odpowiedzi. Przyjmuję to co jest, że tak ma być. I nie ma w tym obojętności. Tydzień temu odszedł mój Tatuś, tak prawie nagle i bez zapowiedzi... bolało, ale szukałam znaków dobra. Były.
I czytając dzisiaj Ciebie tak właśnie myślałam, że mamy zadania do wykonania, które pozwalają nam przetrwać, a kiedy już je zrealizujemy zostajemy same z jakąś pustką. Tę pustkę wypełniam przywołując świeży obraz z pobytu mojego Tatusia ze szpitala, kiedy jeszcze żył, kiedy go głaskałam, rozmawiałam. Mi to pomaga. Pozdrawiam i podglądam wątek...