Liczba postów: 116
Liczba wątków: 1
Dołączył: 24 Kwietnia 2009
Wed, 07 Października 2009, 15:46:06
Tyle miłości i ciepła... Piotruś jest śliczny.....I zdjęcie jest piękne.
Życzę ci Aniu dużo sił, a dla Piotrusia zapalam światełko (*)(*)(*)
Liczba postów: 159
Liczba wątków: 2
Dołączył: 12 Sierpnia 2009
Wed, 07 Października 2009, 16:12:47
Piękne...Tak ciepłe...Tyle miłości!
Anula... Nic nie umiem powiedzieć.
Milcząco i z daleka modlę się o Was.
Liczba postów: 1 195
Liczba wątków: 1
Dołączył: 05 Marca 2007
Wed, 07 Października 2009, 18:28:11
Aniu, Twój syneczek jest śliczny.
Nic więcej nie umiem napisać, gardło ściska mi ból. Mogę się tylko modlić o ukojenie Waszych serc.
Dla Piotrusia (*)(*)(*)
Liczba postów: 789
Liczba wątków: 9
Dołączył: 18 Marca 2009
Wed, 07 Października 2009, 18:36:35
Aniu przepiękne zdjęcie tyle miłości i troski w nim się mieści Piotruś jest śliczniutki śpij słodko maleńki
Liczba postów: 6
Liczba wątków: 0
Dołączył: 01 Września 2009
Wed, 07 Października 2009, 20:39:32
Śliczny...
Piotrusiowi
(*)(*)(*)
(*)(*)
(*)
Liczba postów: 995
Liczba wątków: 14
Dołączył: 01 Września 2007
Wed, 07 Października 2009, 21:09:07
Aniu. Dziękuję Bogu, że w takiej chwili przysłał Wam ludzi, którzy nie dodali Wam cierpienia. Że mogliście te bezcenne chwile spędzić razem.
Modlę się o siły dla Was wszystkich na dalszą trudną drogę na tym brzegu.
Liczba postów: 1 185
Liczba wątków: 6
Dołączył: 21 Grudnia 2005
Płeć: Nieznana
Wed, 07 Października 2009, 23:59:49
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Thu, 08 Października 2009, 00:00:11 przez Agik.)
Aniu,Piotruś to śliczny chłopczyk.
Dobrze,ze chociaż w całym nieszczęściu, mogliście pożegnać się z synkiem tak, jak chcieliście,również budujące jest zachowanie personelu medycznego.
Na najbliższe dni i dalszą, przyszłość życzę wielu,wielu sił.
Liczba postów: 726
Liczba wątków: 29
Dołączył: 31 Grudnia 2005
Miejscowość: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Thu, 08 Października 2009, 08:38:34
Aniu,
bycie rodzina to nie tylko chwile radosne, to rowniez chwile smutku przezywane razem....
Narodziny Piotrusia to rodzinne przezywanie czasu smutku. To boli. Ale dzieki temu,ze jestescie razem i czujecie to samo, jest latwiej ukoic ten bol...
Duzo sil dla Waszej rodziny.....
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 0
Dołączył: 31 Marca 2009
Thu, 08 Października 2009, 09:07:05
Jaki śliczny chłopczyk. Wygląda jak by spał dla Niego [*] dużo sił ci życze.
Liczba postów: 219
Liczba wątków: 6
Dołączył: 14 Marca 2008
Thu, 08 Października 2009, 10:15:54
śliczny chłopczyk....zdjęcie cudowne....Aneczko dziękuję, żepodzieliłaś się z nami zdjęciem tego wspaniałego, wyjątkowego, dzielnego Słoneczka(*)(*)(*)
Liczba postów: 228
Liczba wątków: 0
Dołączył: 30 Października 2008
Thu, 08 Października 2009, 15:29:49
Maleńki WIELKI człowiek.... Aniu dziękuję
Liczba postów: 159
Liczba wątków: 2
Dołączył: 12 Sierpnia 2009
Fri, 09 Października 2009, 08:51:08
Myśli ciepłe przesyłam.
Liczba postów: 1 171
Liczba wątków: 8
Dołączył: 02 Września 2006
Fri, 09 Października 2009, 13:25:43
pochylam glowe i placze razem z Wami....
Aniu-Hanko nie wiem co powiedziec i czy wogole mozna cos w takim momencie powiedziec....
Dzielny Chlopczyku, Kapitanie Piotrusiu niech swiatelka naszych mysli towarzysza Ci do Nieba (*)(*)(*)
Liczba postów: 159
Liczba wątków: 2
Dołączył: 12 Sierpnia 2009
Sun, 11 Października 2009, 21:10:45
Aniu... :*
Liczba postów: 944
Liczba wątków: 15
Dołączył: 06 Lutego 2008
Sun, 11 Października 2009, 23:50:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Mon, 12 Października 2009, 00:13:29 przez zuza245.)
Kochany Mały Piotruś....Haniu ja również dziekuję.
Liczba postów: 646
Liczba wątków: 7
Dołączył: 31 Października 2006
Thu, 15 Października 2009, 01:44:18
Jest gorzej niż myślałam. Na początku rozpacz mieszała się z czymś podniosłym. Teraz została rozpacz i szara rzeczywistość. To dziwne pogodzenie się minęło. Pewnie należy je przypisać szokowi. Czuję głównie złość i tęsknotę, złość i tęsknotę i złość i tęsknotę. I to w natężeniu wykraczającym poza skalę. Boję się, że zaraz ktoś zadzwoni i zapyta jak się czuję. A co ja mam powiedzieć. Ja mam w głowie jedną wielką awarię. Czuję się taka przegrana. Brakuje mi ludzi wokół, ale też się ich boję. Jestem taka obolała, wszystko mnie wkurza, albo dobija.
Leszek i Hania dobrze sobie radzą. Tylko Piotruś a ja z nim wypadliśmy z tego obrazka. Do życia się nie nadaję, a umrzeć nie mogę. Oddycham z obowiązku. Piotrusiu przyśnij mi się chociaż. Kocham cię smyku.
Liczba postów: 2 910
Liczba wątków: 147
Dołączył: 01 Stycznia 2005
Thu, 15 Października 2009, 07:14:32
Aniu - duzo osob z tego forum mysli o Was, o Tobie. To jest dopiero poczatek drogi. Duzo, duzo sil.
Liczba postów: 4 086
Liczba wątków: 120
Dołączył: 27 Sierpnia 2006
Płeć: Nieznana
Thu, 15 Października 2009, 08:20:35
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Thu, 15 Października 2009, 09:57:58 przez Malgosia.)
Aniu, do tej pory nastawiona byłaś zadaniowo: na ochronę Piotrusia, potem na pożegnanie z nim. Teraz nie zostało już nic do zrobienia, więc rozpacz uderza bez ograniczeń. I nie ma na to żadnego sposobu, jak tylko przetrwać minuta po minucie, godzina, po godzinie.
Pamiętam, jak mnie dziwiło co rano, że słońce wstaje, jakby nic się nie stało, że Ziemia się kręci, chociaż mój świat stanął. I jakiego wysiłku wymaga oddychanie, podniesienie ręki, zrobienie czegokolwiek.
Bądź dobra dla siebie.
Liczba postów: 726
Liczba wątków: 29
Dołączył: 31 Grudnia 2005
Miejscowość: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Thu, 15 Października 2009, 08:43:00
Aniu,
pamietam ten czas, gdy po stracie Adasia za sekretarke robil moj maz.Tez drzalam na mysl ,ze zadzwoni telefon,ze ktos sie mnie spyta, jak sie czuję....A jak mam sie czuc, gdy stracilam dziecko!Co za niemadre pytanie ktos chce zadac...Nie odbieralam telefonow ze dwa miesiace
Dokladnie jak Malgosia opisala,czas plynie dwa razy dluzej, czlowiek nie jest w stanie sie zajac niczym..I ta mysl,ze tak bedzie juz zawsze tak smutno w moim zyciu...Czulam sie jak w szklanej kuli, ze widze swiat na zewnatrz, ale nie potrafie rozbic jej, by sie wydostac. ..
Moja kolezanka jest psychiatra.Leczylam sie u niej . Pytalam sie jej, kiedy czlowiek wraca do normalnego zycia po tak traumatycznym wydarzeniu jak strata dziecka. Powiedziala,ze to sprawa indywidualna, pol roku do roku wg \"medycznych ksiazek\", ale oznaka normalonosci bedzie np. czytanie zwyklej prasy kolorowej czy pojscie do kina.Jak ja spotykam mowie,ze chyba sie jeszcze sie nie wyleczylam, bo nie potrafie czytac prasy kolorowej, dla mnie jezt zbyt trywialna...
Bardzo mi pomoglo czytanie i pisanie na forach poswieconym stratom dzieci. ...I coz jestem tu caly czas...
Liczba postów: 701
Liczba wątków: 5
Dołączył: 25 Lutego 2009
Thu, 15 Października 2009, 10:35:09
Aniu,jestem z Tobą,właśnie to jest najgorsze,kiedy w końcu zaczyna docierać do nas to,co się stało.Do tej pory żyłyśmy w stresie,ciągłym pędzie i myśleniu jak to będzie....a później....takie wielkie bęc....i nie ma nic.....zostajemy same,z naszymi myślami i dziećmi które odeszły a wszyscy w okół żyją dalej....Szok. Przechodziłam przez to Aniu,wciąż czasem mam wrażenie,że przechodzę....Dla Twojego Synka (*)
Liczba postów: 159
Liczba wątków: 2
Dołączył: 12 Sierpnia 2009
Thu, 15 Października 2009, 11:35:02
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Thu, 15 Października 2009, 11:35:10 przez jasia.)
Tak mi przykro, że nie potrafię pomóc. Tak bardzo bym chciała.
Aniu...Sił.
Liczba postów: 789
Liczba wątków: 9
Dołączył: 18 Marca 2009
Thu, 15 Października 2009, 12:49:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Thu, 15 Października 2009, 12:56:11 przez 26mariola.)
Aniu odejście Piotrusia to jeszcze takie świeże wszystko do koła się toczy a my jak byśmy stały w miejscu pamiętam jak mój Mikołajek odszedł najpierw trzeba było pozałatwiać akt urodzenia ,akt zgonu ,trumienkę ,miejsce na cmentarzu,ostatnie pożegnanie  ,ostatni całusek :\'( ,przytulenie do serca :\'( ,pochówek i później została już tylko pustka......... i myśli że nie ma już nic do zrobienia pamiętam jak pojechałam do mojej mamy i tak bardzo chciałam popowiadać o moim synku(bo przecież gdy urodzi się dziecko to człowiek rozmawia o nim) i nie miałam o czym to było takie dobijające że mam mleko w piersiach że urodziłam dziecko i że nie mam go przy sobie i te ciągłe pytanie w głowie na które brak odpowiedzi dlaczego?dlaczego mój synek nie jest przy mnie dużo czasu musiało upłynąć zanim widok wózka z dzieckiem nie wywołuje już łez choć zawsze patrzę na te słodki maleństwa i myślę o moim synku
przytulam Cię cieplutko wiem że to żadne pocieszenie to co napiszę ale masz Hanię przy sobie kochaj ją za dwoje bo gdy ją przytulasz to przytulasz cząstkę Piotrusia
dla dzielnego kapitana(*)
Liczba postów: 111
Liczba wątków: 0
Dołączył: 28 Września 2009
Thu, 15 Października 2009, 13:04:19
Aniu śliczny ten Twój mały mężczyzna!!! Bardzo mi przykro!!!Pozdrawim serdecznie!!!
Liczba postów: 646
Liczba wątków: 7
Dołączył: 31 Października 2006
Thu, 15 Października 2009, 14:40:34
Dzięki, bardzo mi pomogłyście. O tyle, że nie wściekam się na siebie za swoje dziwne reakcje. Choć nadal nie wiem jak sobie radzić, gdy ktoś ma dobre intencje i trafia kulą w płot. Rano zadzwoniła koleżanka z propozycją, żebym wybrała się na babskie spotkanie z wizażystką w sobotę. Dla mnie to był jakiś telefon z przeszłości, zupełnie nieaktualny. Podziękowałam grzecznie. Potem sobie to zaczęłam wizualizować i oczywiście się zapiekłam i zryczałam. Oczywiście nikt nie musi wiedzieć co ja czuję. I sama na jej miejscu też bym zadzwoniła w imię zasady, że dorośli decydują o sobie. Tylko, że zobaczyłam jaka dzieli mnie przepaść od przyjaciół, którzy dotąd byli blisko. I, że może nie powinnam liczyć na zrozumienie. Patrzenie na beztroskie rozrywki wywołuje we mnie zwierzęcą zazdrość, życie toczące się dalej wywołuje poczucie krzywdy i izolacji. A tu taka propozycja z rana.
Byłam u Piotrusia. Na cmentarzu zima. Na grobie stoi zdjęcia Piotrusia w ramce, obok latarenka. Wszystko w śniegu. Zamokły mi zapałki i nie mogłam zapalić tej latarenki. Wpadłam w panikę, że jak zostawię tak Piotrusia to zmarznie. Udało się pożyczyć zapalniczkę od grabarzy. Poużalałam się chwilę nad sobą, a potem spłynęła na mnie taka myśl, że Piotruś może być kiedyś dla mnie źródłem siły, a nie bezradności i kruchości jak teraz. Że może już nigdy nie będę sama. Niestety takie stany u mnie mijają i nie przywiązuje się do nich.
PS. Pytanie praktyczne: płakałyście częściej samotnie, czy przy kimś. Ja z jednej strony wolę płakać do męża,ale z drugiej strony czuję się bardziej zależna, niesamodzielna i obawiam sie, że go przeciążam.
Liczba postów: 159
Liczba wątków: 2
Dołączył: 12 Sierpnia 2009
Thu, 15 Października 2009, 15:08:54
Lżej mi się chyba płakało(płacze) w samotności. Pozwalam sobie wtedy na ten najszczerszy płacz, bez zatykania sobie ust, bez wstydu, że ktoś słyszy. Nie lubię płakać przy kimś, kimkolwiek ten ktoś miałby być. Nie lubię tłumaczenia, dlaczego tak boli, nie znoszę opowiadania, wyjaśniania. Nie lubię tłumienia w obawie, że przesadzam.
Tu niczego tłumaczyć nie trzeba, wszystko jest jasne. A i ten ból, Aniu, jest przecież wspólny. Więc się nie bój o przeciążenie Leszka. Razem ciężkie nosi się łatwiej. Wiem, że bólu matki zrozumieć się nie da, myślę jednak, że trzeba mężczyźnie pozwalać w nim uczestniczyć, uczyć się go, by przez niego uczył się emocji i sytuacji kobiety.
Jak będziesz u Piotrusia, zapal proszę i ode mnie lampkę...
|