Fri, 20 Lipca 2007, 10:13:06
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Fri, 20 Lipca 2007, 10:13:46 przez BeataZ.)
Przedwczoraj byłam z Sarą na zakupach w jednym z hipermarketów. Zatrzymałyśmy się na chwilę na stoisku z zabawkami (księżniczkami, barbie itp.) Zauważyłam może 10-letnią dziewczynkę, która oglądała i dotykała namiętnie wszystkie lalki. Była ubrana w zieloną sukienkę.. Dopiero po chwili zobaczyłam, że jest chora na zespół Downa, ale widać było, że jej upośledzenie nie jest takie duże: była szczupła, miała ruchy zdrowego dziecka i twarz tak pomiędzy zdrowym a chorym dzieckiem. Strasznie mnie ujęła i od razu pomyślałam sobie, że chyba Mama musi ją bardzo kochać, bo nie oddała jej do zakładu dla dzieci upośledzonych, ładnie ją ubiera i nie wstydzi się zabierać w miejsca publiczne. Przyszła mi też do głowy taka myśl, że dużo bym w sumie dała, żeby moja Tamarka miała taką chorobę i żyła, aniżeli leżała w grobie bez główki...
Ciągle wspominam tę dziewczynkę i wierzę, że jest otoczona prawdziwą miłością rodziców.
Ciągle wspominam tę dziewczynkę i wierzę, że jest otoczona prawdziwą miłością rodziców.