Fri, 15 Stycznia 2010, 15:12:04
Oj jak się zgadzam! Ta miłość taka już jakby pozbawiona działania codziennego i dlatego chyba trudniejsza! Dla dzieci tu na ziemi możemy wiele zrobić- przecież nawet wzięcie na ręce tyle znaczy! A dla dzieci naszych tam na górze? Zawsze kiedy idę odwiedzić Jaśka na tym małym, spokojnym cmentarzu, skąd rozciąga się piękny widok- zawsze mam wrażenie, że to, że tam jestem to tak bardzo mało! Źle mi, że mogę zrobić tylko tyle, żeby były zapalone znicze, a na wiosnę urosły jakieś kwiaty- najlepiej białe! I zadaję sobie wtedy pytanie, czy to cokolwiek znaczy?