Sun, 18 Listopada 2018, 01:04:05
Jeżeli zaśmiecam proszę mnie odnieść do wątku, bo czytam forum i nie znalazłam odpowiedzi lub były bardzo przedawnione.
Wczoraj byłam na wywołania poronienia i łyżeczkowaniu w szpitalu n. w Krakowie. Niestety doczytałam u Was, że wybór był tragiczny.
Fakty: 8tc, serce przestało bić. Nie dostałam żadnych papierów do podpisania dotyczących pochowania lub utylizacji zwłok. Mam zdjęcia usg potwierdzające istnienie syna/córki zarówno ze szpitala jak i wcześniejsze. Podpisałam przed samym zabiegiem, że byłam godnie potraktowana (co jest prawdą tylko w połowie, ale prawie mdlałam i nie miałam siły na dyskusję- może to błąd). Kazałam zabezpieczyć materiał do badań dna- zabezpieczyli, odebrałam go dziś. Przy odbiorze materiału poinformowali mnie, że "reszta" może być wydana po badaniu histopatologicznym, tylko przez zakład pogrzebowy i tylko po wysłaniu pisma do dyrekcji z prośbą.
Całość procesu ma trwać conajmniej 6 tygodni.
W poniedziałek idę pisać pismo.
Proszę mi pomóc - czy da się jakoś zabezpieczyć przed ich kłamstwami typu "płodu nie było"? Czy da się przyspieszyć proces? Jak napisać takie pismo? Jestem przerażona - chcę pochować dziecko, wiem, że go nie wydaliłam, bo krwawienie zaczęło się niedługo przed zabiegiem. Coś dużego "wypadło" na fotelu podczas badania przed zabiegiem. Kobieta zabezpieczyła to do badania. Potem było już tylko łyżeczkowanie. Odpływałam już na badaniu i zdążyłam się tylko upewnić czy na pewno zabezpieczyła materiał.
Wczoraj byłam na wywołania poronienia i łyżeczkowaniu w szpitalu n. w Krakowie. Niestety doczytałam u Was, że wybór był tragiczny.
Fakty: 8tc, serce przestało bić. Nie dostałam żadnych papierów do podpisania dotyczących pochowania lub utylizacji zwłok. Mam zdjęcia usg potwierdzające istnienie syna/córki zarówno ze szpitala jak i wcześniejsze. Podpisałam przed samym zabiegiem, że byłam godnie potraktowana (co jest prawdą tylko w połowie, ale prawie mdlałam i nie miałam siły na dyskusję- może to błąd). Kazałam zabezpieczyć materiał do badań dna- zabezpieczyli, odebrałam go dziś. Przy odbiorze materiału poinformowali mnie, że "reszta" może być wydana po badaniu histopatologicznym, tylko przez zakład pogrzebowy i tylko po wysłaniu pisma do dyrekcji z prośbą.
Całość procesu ma trwać conajmniej 6 tygodni.
W poniedziałek idę pisać pismo.
Proszę mi pomóc - czy da się jakoś zabezpieczyć przed ich kłamstwami typu "płodu nie było"? Czy da się przyspieszyć proces? Jak napisać takie pismo? Jestem przerażona - chcę pochować dziecko, wiem, że go nie wydaliłam, bo krwawienie zaczęło się niedługo przed zabiegiem. Coś dużego "wypadło" na fotelu podczas badania przed zabiegiem. Kobieta zabezpieczyła to do badania. Potem było już tylko łyżeczkowanie. Odpływałam już na badaniu i zdążyłam się tylko upewnić czy na pewno zabezpieczyła materiał.